środa, 23 stycznia 2013

Bardziej moje niż kiedykolwiek wcześniej.

- Nie!! - krzyknęłam na co Harry natychmiast się zatrzymał. Spojrzał na mnie z lekkim przerażeniem - Co ty do Cholery robisz idioto?!?! - wrzasnęłam na niego.
- Ja... Micky... ja Cię kocham!! - powiedział. Zatkało mnie.
- Przecież to Taylor jest tą, którą kochasz - zaśmiałam się nerwowo. Chciałam miłości to mam.
- Ja... My... Już nie jesteśmy razem, uznaliśmy, że tak będzie lepiej dla nas obojga. Chcemy dalej się przyjaźnić - powiedział patrząc mi prosto w oczy.
- Przykro mi, że się rozstaliście, ale teraz chciałabym być z moim chłopakiem sama dobrze? Ty mnie wcale nie kochasz. Ubzdurałeś to sobie, nic o mnie nie wiesz. Jesteś...
- Za młody?! To chcesz powiedzieć?! Że jestem za młody, żeby Cię kochać, mam tylko 18 lat. Zayn ma 19, to niewiele więcej prawda? Powiedz wprost, że mnie nie chcesz, że odrzucasz moją miłość, przyjaźń, wsparcie i wszystko co chciałem ci ofiarować.
- Jesteś przystojny, słodki i kochany, każda dziewczyna, którą zechcesz mieć zgodzi się na to bez zająknięcia.
- Ty się nie zgadzasz, a to ciebie chcę - powiedział.
- Niestety ja jestem jedną z tych, których nie możesz mieć. Kocham Zayna, Harry i nic na to nie poradzisz. Chcę z nim być.
- Micky - szepnął ze łzami nachodzącymi do jego oczu - Błagam daj mi szansę.
- Harry powinieneś wyjść stąd i się uspokoić - powiedział Zayn łagodnie. Może i jego najlepszy przyjaciel wyznał miłość jego dziewczynie, ale on i tak chciał się nim opiekować. Jak młodszym bratem. Podziwiałam jego spokój. Oni wyszli, a ja zastanowiłam się nad tym wszystkim. Moje życie, w jednej chwili z smutnego i samotnego zmieniło się w kolorowe i pełne miłość. Jednocześnie też pełne problemów. Bardziej skomplikowane ale i prostsze, bardziej moje niż kiedykolwiek wcześniej.



- Jutro na cały dzień cię ukradnę, co ty na to? - spytał Zayn lekko podnosząc się na ramieniu, by spojrzeć na mnie z góry. Leżeliśmy na kanapie i oglądaliśmy Titanica. Odwróciłam się przodem do Zayna i cmoknęłam go w policzek na co zaśmiał się melodyjnie. Przeszły mnie ciarki, był taki niesamowity i prawdziwy. Kiedy tylko przyjechaliśmy wziął prysznic, więc jego włosy nonszalancko opadały na czoło. Uśmiechał się do mnie tym swoim ponadprzeciętnym uśmiechem, patrzył tymi zniewalającymi oczyma... dobrze, że leżałam, bo chybabym się przewróciła, gdybym stała.
- Co masz na myśli?? - zapytałam.
- Ja i ty, calutki dzień spędzony razem.
- Już nie mogę się doczekać - mruknęłam mu rozmarzona do uch na co on się zaśmiał. Znowu. I znowu przyprawił mnie tym o palpitacje.
- Zostań na noc - poprosił patrząc zachłannie na moje usta. Oczywiście zrozumiałam aluzję i powoli się do niego przybliżyłam. Kiedy nasze twarze dzieliły milimetry cmoknęłam go w nos i wstałam. Jack składał właśnie Rose ostatni pocałunek przed śmiercią. To było takie romantyczne. Umrzeć, żeby ukochana osoba mogła przeżyć.
- Nigdy nie zrozumiem dlaczego on nie wszedł z nią na te drzwi - powiedział Zayn.
- Przecież to tragiczna historia, a on jest tragiczną postacią. A poza tym, gdyby on wszedł, to ona by spadła. Na wodzie nie jest tak łatwo na coś wejść. I to jeszcze będąc w tak lodowatej wodzie.
- Ja dla Ciebie zrobiłbym to samo - przysiągł Zayn wtulając się we mnie.
- Tego nie możesz być pewien.
- Ale jestem.
- Dlaczego?
- To tajemnica.
- Powiedz mi proszę!
- No dobra... Bo cię kocham - powiedział dalej wtulony w mój brzuch.



Następnego ranka
- Kochanie, czas wstawać - usłyszałam nad uchem - Mam coś dla ciebie.
- Zayn, daj mi jeszcze 5 minut... albo godzin - zaśmiałam się.
- Nie ma. No błagam! Musisz to zobaczyć!! - powiedział podekscytowany. Nienawidziłam wstawać, to była najgorsza rzecz na całym świecie. Leniwie podniosłam głowę i spojrzałam na niego jednym okiem. W lewej ręce trzymał wielki bukiet herbacianych róż, w prawej malutkie pudełeczko. Natychmiast usiadłam na łóżku.
- Dlaczego kupiłeś mi prezent? - zapytałam.
- Bo cię kocham.
- Ale... wszyscy pomyślą, że jestem z tobą tylko dla pieniędzy.
- Ważne, że ja wiem, że to nie prawda. A teraz zamknij oczy - rozkazał. Zrobiłam to, ponieważ byłam bardzo zaskoczona, no i śpiąca. Poczułam, że łóżko ugina się pod ciężarem Zayna, który znajdował się teraz za mną. Coś chłodnego i małego spadło na mój dekolt. Poczułam ciepły oddech chłopaka na karku i otworzyłam oczy. Spojrzałam w dół i ujrzałam cieniutki, złoty łańcuszek z wisiorkiem z literą ,,Z". Zatkało mnie. Wyglądał na bardzo drogi.
- Jest przepiękny - szepnęłam Zaynowi do ucha i wtuliłam się w niego.
- Mam nadzieję, że założysz go dzisiaj na kolacje - odparł.



- Ian nie stój jak idiota tylko pomóż mi coś wybrać!! Za 10 minut będzie tu Zayn - krzyknęłam. Byłam uczesana, umalowana i właściwie gotowa. Problem w tym, że stałam na środku pokoju w samej bieliźnie. Szafa była pełna ubrań. Tylko ja nie potrafiłam sobie z nimi poradzić. Przypomniałam sobie o brzoskwiniowej sukience, którą kupiłam po pierwszej wypłacie. Włożyłam ją w pudełku na dno szafy i byłam pewna, że nigdy jej nie włożę. Teraz jednak tylko ona wydawała mi się być odpowiednia. Wyjęłam ją, szybko włożyłam i zapięłam. Do tego dobrałam czarne szpilki, płaszcz i torebkę. Wybiegłam z mieszkania  i zdążyłam idealnie. Zayn stał już pod kamienicą z kolejnym pięknym bukietem. Był ubrany w czarne jeansy, białą koszulę i marynarkę. Wyglądał zniewalająco, kiedy nonszalancko opierał się o maskę swojego czarnego bmw. Myślałam, że zemdleję. Na szczęście przypomniałam sobie, że stoję na środku ulicy i się opamiętałam. Zayn podszedł do mnie z uśmiechem i pocałował mnie w policzek. Ja jednak nie chciałam na tym skończyć, więc oparłam czoło o jego. W tych butach byłam już niewiele niższa niż mój chłopak.
- Cieszę się, że Cię widzę - powiedziałam przygryzając dolną wargę pokrytą różową szminką.
- A ja bardziej - odparł Zayn i musnął moje usta swoimi. Czule i delikatnie całował moje wargi, a ja nie byłam mu dłużna. Kochałam go. Mogłam całkiem szczerze przyznać to przed sobą samą.


Hej!!
Wróciłam!! Mam nadzieję, że rozdział się podoba :)) Napracowałam się nad nim :D Bardzo mi miło, że do grona moich czytelników dołączyły 3 nowe osoby :) Witam was w moim królestwie. Jestem dumna z tego rozdziału. Naprawdę mi się podoba :) Mam wielką nadzieję, że wam też :)) 1 lutego (piątek) w Złotych Tarasach jest Zlot Directioners. O 13 zbieramy się przy głównym wejściu. Jeśli któraś (lub któryś) z was mieszka w Warszawie i miałaby (bądź miałby) ochotę przyjechać to serdecznie zapraszam!! Mile widziane plakaty i flagi (UK, PL, IR). Ja nie organizuję zlotu, ale dziewczyna, która jest za niego odpowiedzialna poprosiła o 2 zł na składkę, myślę, że to nie problem :D Można też przebrać się za któregoś z naszych ulubieńców :)) Obowiązkowo trzeba mieć teksty : LWWY, LT, SL, WMYB, OT, RM, UAN.
Mam 1200 odwiedzin!! Jaram się jak nie wiem :))) Kocham was, jesteście niesamowici!! Na konto moich 15 czytających mam prośbę. Zdziwcie mnie i dajcie ponad 5 komentarzy pod tym rozdziałem :) To nic nie kosztuję, zajmuję chwilkę, a ja jestem niesamowicie szczęśliwa :)) No to chyba tyle z mojej strony :) Mam nadzieję, że się podoba ;)
CAAAAAAAAAŁUSKI
voldemort

4 komentarze:

  1. Awwww .. ten rozdział jest taki słooodki : ** heh .xd Na prawdę bardzo lubię twój blog .. CO JA MÓWIĘ ?! JA GO KOCHAM ♥ hahaha .xx Już nie mogę się doczekać następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  2. uhuhuhu, ktoś nam tutaj szaleje. właśnie po prologu na fb się domyślilam jak Ty "beznadziejnie" piszesz . ja chcę następny ! ściskam i całuję ; *

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w porównaniu do ciebie tak!! ja mam normalnie przez was kompleksy, jak czytam cokolwiek waszego! Nigdy wam tego nie wybaczę <3 xDxD

      Usuń
  3. Cudowny ;* Nie poddawaj się. Pisz dalej ;* Genialny blog!

    OdpowiedzUsuń

Directioners