Całe moje życie składało się z wyzwań. Trudnych sytuacji, którym musiałam sprostać. Następną z nich miała być rozmowa z Perrie. Musiałam wyjaśnić jej, że Zayn jej nie zdradza, że za bardzo ja kocha, żeby móc to zrobić. Nie miałam jednak jej numeru. Pierwszą osobą, która przyszła m mi do głowy był Harry. Zadzwoniłam do niego, a on poprosił mnie, żebym się z nim spotkała. Miał strasznie dziwny głos. Umówiłam się z nim na następny dzień i zadzwoniłam do Perrie. Długo namawiałam ją, żeby zgodziła się ze mną spotkać, ale w końcu mi się udało. O 17 czekałam pod jej apartamentem. Nie wiedziałam od czego zacząć, więc zaczęłam od samego początku.
- Jestem Micky, fotografka chłopaków. I... to ja byłam na tych zdjęciach z Zaynem. Ale on cię nie zdradza. Po prostu wpadł do mnie na kawę i wyszedł 20 minut później, on nie czuje nic do nikogo z wyjątkiem ciebie. Tylko ciebie kocha. Uwierz mi.
- Nie znam cię, ale mam wrażenie, że cię polubię. Zayn jest cudownym chłopakiem, a ja nie chciałam go wysłuchać Dziękuję, że tu przyszłaś. Gdyby nie ty to chyba popełniłabym największy błąd w moim życiu - powiedziała i mnie przytuliła. Była strasznie sympatyczna, jedna z tych osób, których nie da się nie lubić. Była częścią mojego nowego życia, w którym już zawsze miałam mieć z kim pogadać do kogo zwrócić się o pomoc. A to uczucie było naprawdę cudowne.
- Harry!! Ej Harry tutaj! - krzyknęłam do chłopaka bujnymi lokami. Kiedy się odwrócił okazało się jednak, że to kobieta. Ale jaka wysoka! Aż się jej przestraszyłam! Ale mniejsza o to. Ważne było to, że czekałam na Harolda już 20 minut a on się nie zjawiał! Czy to nie była lekka przesada z jego strony? Umawiać się ze mną na 8.30, rano, w sobotę, a potem nie przychodzić. Stanęłam pod ścianą kamienicy i wkurzona patrzyłam na osoby przewijając e się w tłumie nieznajomych Anglików. Większość z nich była wysoka, ogolona i patrzyła na mnie z przymrużeniem oczu. Po drugiej stronie ulicy stał jednak ktoś zupełnie inny niż cała reszta. Chłopak opierał się o kamienicę na przeciwko mojej. Był wysoki, szczupły i umięśniony. Miał jasne włosy. Reszty nie widziałam, stał za daleko, ale i tak wiedziałam, że jest piękny. Nagle kolejna partia tłumu ograniczyła mi widoczność. Już po chwili tajemniczy nieznajomy znowu mi się przyglądał. Tyle, że tym razem szedł w moim kierunku. Kiedy był na tyle blisko, żebym mogła odróżnić kolor jego oczu okazało się, że są szare. Nie dane mi było jednak poznać chłopaka, ponieważ pojawił się Harry. Wziął mnie za rękę i pociągną za sobą, nie miałam szans się bronić. Mimo wszystko byłam zadowolona, że chłopak w końcu się zjawił. Doprowadził mnie do jakieś kawiarni i dopiero tam puścił moją rękę. Stanął na przeciwko mnie i ni stąd ni zowąd pocałował mnie. Wpił się w moje wargi swoimi miękkimi malinowymi ustami i całował mnie z wielka pasją. A ja nic nie robiłam. Po prostu stałam i z oczami szeroko otwartymi ze zdziwienia zastanawiałam się co tak właściwie powinnam zrobić w takich okolicznościach. W końcu Harry oderwał się ode mnie.
- To o czym chciałeś pogadać? - spytałam, a on tylko zaśmiał się i znowu mnie pocałował. Dopiero za tym drugim razem udało mi się poczuć niesamowitą miękkość jego malinowych warg. Czy to było aby na pewno normalne? On był w końcu moim... no właśnie, kim?? Kim on dla mnie był? Znajomym? Kolegą? Przyjacielem? Czy kimś więcej?
Przepraszam!!
Nie było mnie cholernie długo i macie z całą pewnością święte prawo do znienawidzenia mnie na wieczność! Do tego rozdział jest krótki jak cholera i mi się nie podoba. Postaram się nagryzmolić dzisiaj coś jeszcze, ale nie obiecuję! Jak Wam minęły Święta? I urodziny Louisa? Ja nie byłam wtedy w domu i nie mogłam złożyć mu życzeń :( I co wy na to, żebym dodała wam tu takie krótkie opowiadanie, które pisze na konkurs? Liczę na duużo komentarzy :)
Kocham Was straaaaaaaaasznie mocno :)
voldek ^^
czwartek, 27 grudnia 2012
sobota, 15 grudnia 2012
Rozumiem więcej niż bym chciała...
Cały następny dzień miałam zamiar spędzić na leniuchowaniu, ale zadzwonił szef. Musiałam jechać do kawiarni i tłumaczyć się z tego co się ostatnio działo. Oczywiście nie miałam zamiaru tego robić. Pojechałam tylko po to, aby wręczyć mu swoje wymówienie. Przy okazji dowiedziałam się gdzie leży Ally i postanowiłam do niej jechać. Chciałam najpierw zadzwonić, ale ona mnie uprzedziła. Zaskoczyła mnie telefonem dokładnie kiedy wsiadałam do metra.
- Tak? - spytałam kiedy już usiadłam na wolnym miejscu.
- CZEMU NIE POWIEDZIAŁAŚ, ŻE ZNASZ ONE DIRECTION?!?! - usłyszałam wrzask w słuchawce. Całkiem nieźle się trzymała, jak na osobę, która dostała nagłego ataku astmy.
- A co?? Byli na sesji u nas w kawiarni i jakoś tak się zakolegowaliśmy, a teraz jestem ich fotografem.
- Ja ich uwielbiam!! OMG!! Ty ich znasz! W gazetach są twoje zdjęcia z Zaynem, jak odwozi Cię do domu, a potem jak wchodzi do środka i wychodzi rano! Coś między wami jest prawda?!?!
- Nie! Przecież on tylko wpadł na kawę i wyszedł 40 minut później. A poza tym on ma dziewczynę. On kocha Perrie.
- Moim zdaniem to jest tylko ustawione przez wytwórnię. Ona jest wokalistką, a ona wokalistką. Ich zespoły chcą się wybić, a związek to najlepsza promocja.
- To twoje zdanie. Mi się wydaje, że Zayn ją kocha. Ale mniejsza o to, nas nie łączy nic oprócz przyjaźni. Znaczy oni są przystojni i słodcy, ale nic do nich nie czuję, a oni nic nie czują do mnie.
- Dobra, rozumiem. Już się nie czepiam. A w ogóle to chciałam zapytać co tam u ciebie. Wychodzę jutro, może pójdziemy na zakupy - zaproponowała.
- Jutro nie mogę, jadę z chłopakami na sesję. Właściwie przez następne 2 tygodnie nie mam czasu. Dzisiaj jest mój ostatni wolny dzień. Potem mam tydzień i trasa.
- Rozumiem. Mogłabyś napomknąć im, że jestem choreografką, może akurat mają wolną posadę.
- Nie ma sprawy, zrobię co mogę. Zaraz wysiadam to papapa.
- Pa - powiedziała Ally i wreszcie się rozłączyłam. Nienawidziłam rozmawiać z nią przez telefon. Była naprawdę kochaną osobą, ale nie mogłam na dłuższą metę znieść brzmienia jej głosu. Był wysoki i piskliwy. Po prostu doprowadzał mnie do szału. Około 12 byłam w domu, ale i tam nie dane mi było odpocząć. Zadzwonił Zayn i powiedział, że porywa mnie dzisiaj. Nie miałam pojęcia o co chodzi, ale nie mogłam się nie zgodzić. W końcu chciałam spędzać z nimi jak najwięcej czasu. Ian oczywiście nie pochwalał tego, ale ostatecznie się zgodził. Kochany braciszek... Umówieni byliśmy na 14, więc nie traciłam czasu. Około 13 byłam już gotowa, ale Ian ustawaił nowy kredens w salonie i potrzebował mojej pomocy. Podarłam moją ulubioną sukienkę.
- Co ja teraz zrobię? - krzyknęłam.
- Nie steruj się. A poza tym jesteście tylko kumplami, więc po co się tak stroisz??
- W sumie to masz rację. Idę się przebrać - powiedziałam i pobiegłam do pokoju. Po co ja robiłam takie afery? On ma dziewczynę. Ale cały czas pozostawało duże prawdopodobieństwo, że to Ally miała rację! Ale co to ma do rzeczy?! Jesteśmy znajomymi i nikim więcej. Po prostu moja chora wyobraźnia znowu plata mi figle. Ubrłam sie bordowy sweter i czarne lgginsy i poszłam zrobić sobie płatki z mlekiem. Niestety nie zdążyłam tego zrobić, do mojego mieszkania wpadł Zayn. Bez pukania, bez niczego. Wbiegł i tyle.
- One jest niemożliwa! Myśli, że jesteśmy parą i ż ja ją zdradzam! Rozumiesz to?! - krzyknął.
- Ale o kim ty mowisz? - spytałam.
- O Perrie!! Zobaczyła nasze zdjęcia w tym szmatławcu i myśli, że ją zdradziłem. Idź i z nia pogadaj, może ciebie posłucha.
- Musisz sam to z nią załatwić, ona jest twoją dziewczyną, a nie moją. To ty musisz wszystko jej wyjaśnić. Jeśli cię kocha to zrozumie i ci uwierzy.
- Ona strasznie boi się zdrady, Micky. Ty nic nie rozumiesz, nigdy nie byłaś w takiej sytuacji.
- Nie rozumiem ciebie, ale ją rozumiem doskonale. Sama nigdy nawet nie myślałam, ż Tom może mnie zdradzić, a on to zrobił. Rozumiem więcej niż bym chciała. Dużo więcej Zayn.
Hej!!
Przepraszam, że tak długo mnie nie było, ale to najwidoczniej służy liczbom czytających osób. 8 osób kliknęło TAK. Mam nadzieję, że nadal będzie prztbywać czytelników, mam też nadzieję, że rozdział się podoba. Czekam na opinie.Przepraszam za błędy, ale jestem nalaptopie siostry i gubię literki :) Całusy
voldzio ^^
- Tak? - spytałam kiedy już usiadłam na wolnym miejscu.
- CZEMU NIE POWIEDZIAŁAŚ, ŻE ZNASZ ONE DIRECTION?!?! - usłyszałam wrzask w słuchawce. Całkiem nieźle się trzymała, jak na osobę, która dostała nagłego ataku astmy.
- A co?? Byli na sesji u nas w kawiarni i jakoś tak się zakolegowaliśmy, a teraz jestem ich fotografem.
- Ja ich uwielbiam!! OMG!! Ty ich znasz! W gazetach są twoje zdjęcia z Zaynem, jak odwozi Cię do domu, a potem jak wchodzi do środka i wychodzi rano! Coś między wami jest prawda?!?!
- Nie! Przecież on tylko wpadł na kawę i wyszedł 40 minut później. A poza tym on ma dziewczynę. On kocha Perrie.
- Moim zdaniem to jest tylko ustawione przez wytwórnię. Ona jest wokalistką, a ona wokalistką. Ich zespoły chcą się wybić, a związek to najlepsza promocja.
- To twoje zdanie. Mi się wydaje, że Zayn ją kocha. Ale mniejsza o to, nas nie łączy nic oprócz przyjaźni. Znaczy oni są przystojni i słodcy, ale nic do nich nie czuję, a oni nic nie czują do mnie.
- Dobra, rozumiem. Już się nie czepiam. A w ogóle to chciałam zapytać co tam u ciebie. Wychodzę jutro, może pójdziemy na zakupy - zaproponowała.
- Jutro nie mogę, jadę z chłopakami na sesję. Właściwie przez następne 2 tygodnie nie mam czasu. Dzisiaj jest mój ostatni wolny dzień. Potem mam tydzień i trasa.
- Rozumiem. Mogłabyś napomknąć im, że jestem choreografką, może akurat mają wolną posadę.
- Nie ma sprawy, zrobię co mogę. Zaraz wysiadam to papapa.
- Pa - powiedziała Ally i wreszcie się rozłączyłam. Nienawidziłam rozmawiać z nią przez telefon. Była naprawdę kochaną osobą, ale nie mogłam na dłuższą metę znieść brzmienia jej głosu. Był wysoki i piskliwy. Po prostu doprowadzał mnie do szału. Około 12 byłam w domu, ale i tam nie dane mi było odpocząć. Zadzwonił Zayn i powiedział, że porywa mnie dzisiaj. Nie miałam pojęcia o co chodzi, ale nie mogłam się nie zgodzić. W końcu chciałam spędzać z nimi jak najwięcej czasu. Ian oczywiście nie pochwalał tego, ale ostatecznie się zgodził. Kochany braciszek... Umówieni byliśmy na 14, więc nie traciłam czasu. Około 13 byłam już gotowa, ale Ian ustawaił nowy kredens w salonie i potrzebował mojej pomocy. Podarłam moją ulubioną sukienkę.
- Co ja teraz zrobię? - krzyknęłam.
- Nie steruj się. A poza tym jesteście tylko kumplami, więc po co się tak stroisz??
- W sumie to masz rację. Idę się przebrać - powiedziałam i pobiegłam do pokoju. Po co ja robiłam takie afery? On ma dziewczynę. Ale cały czas pozostawało duże prawdopodobieństwo, że to Ally miała rację! Ale co to ma do rzeczy?! Jesteśmy znajomymi i nikim więcej. Po prostu moja chora wyobraźnia znowu plata mi figle. Ubrłam sie bordowy sweter i czarne lgginsy i poszłam zrobić sobie płatki z mlekiem. Niestety nie zdążyłam tego zrobić, do mojego mieszkania wpadł Zayn. Bez pukania, bez niczego. Wbiegł i tyle.
- One jest niemożliwa! Myśli, że jesteśmy parą i ż ja ją zdradzam! Rozumiesz to?! - krzyknął.
- Ale o kim ty mowisz? - spytałam.
- O Perrie!! Zobaczyła nasze zdjęcia w tym szmatławcu i myśli, że ją zdradziłem. Idź i z nia pogadaj, może ciebie posłucha.
- Musisz sam to z nią załatwić, ona jest twoją dziewczyną, a nie moją. To ty musisz wszystko jej wyjaśnić. Jeśli cię kocha to zrozumie i ci uwierzy.
- Ona strasznie boi się zdrady, Micky. Ty nic nie rozumiesz, nigdy nie byłaś w takiej sytuacji.
- Nie rozumiem ciebie, ale ją rozumiem doskonale. Sama nigdy nawet nie myślałam, ż Tom może mnie zdradzić, a on to zrobił. Rozumiem więcej niż bym chciała. Dużo więcej Zayn.
Hej!!
Przepraszam, że tak długo mnie nie było, ale to najwidoczniej służy liczbom czytających osób. 8 osób kliknęło TAK. Mam nadzieję, że nadal będzie prztbywać czytelników, mam też nadzieję, że rozdział się podoba. Czekam na opinie.Przepraszam za błędy, ale jestem nalaptopie siostry i gubię literki :) Całusy
voldzio ^^
środa, 12 grudnia 2012
Pogrzebałam nadzieje...
Noc była dla mnie trudna. Zawsze moja podświadomość wybierała sobie ją jako towarzyszkę w marzeniach i planach.. To jedna z niewielu rzeczy, które zostały po moim dawniejszym charakterze. Po rozstaniu z Tomem zmieniłam się bardzo, ale jeszcze większe spustoszenie dokonało we mnie pogodzenie się z tym i wybaczenie sobie wszystkich przepłakanych nocy. Wybaczyłam sobie wszystkie błędy popełnione wtedy. Pogrzebałam nadzieje związane z moim przyszłym życiem. Nie snułam już planów na przyszłość, postanowiłam, że zacznę żyć z dnia na dzień i nie będę przejmować się przyziemnymi sprawami bardziej, niż na to zasługują. Teraz moim jedynym celem było spełnienie marzeń i dojście do punktu zwrotnego w moim życiu, dojście do miejsca, gdzie wszystko, ale to wszystko zacznie układać się po mojej myśli. Miejsca, gdzie zniknął wszystkie moje zmartwienia, wszystkie moje troski zamienią się w rzeczy tak mało ważne, że nie będę zawracać sobie nimi głowy. Nagle zapragnęłam miłości. Zapragnęłam jej bardziej niż kiedykolwiek. Potrzebowałam kogoś, kto mógłby objąć mnie w chłodny zimowy wieczór albo w ciepły letni dzień powiedzieć, że nie chce mnie stracić. Kogoś, kto kochałby mnie tak samo mocno każdego dnia, w każdej godzinie mojego życia. Czułam, że teraz potrafiłabym odwzajemnić tą miłość bardziej niż kiedykolwiek. Ale kiedy tylko słońce pojawiło się na horyzoncie wszystko to znikało pod płachtą zwykłych codziennych spraw. Stawało się tylko majakiem, który jednak był we mnie i nie chciał dać się wymazać. A kiedy znowu próbowałam zasnąć nie dawał mi na to szansy przerażając mnie w swojej realności i raniąc moje biedne serce wizją braku miłości, która prawdziwie przyszła do mnie tylko raz, kiedy mój ojciec przed śmiercią popatrzył na mnie oczyma pełnymi tego niesamowitego uczucia, zostawiając mnie z myślą, że jednak ktoś mnie kochał. Że ja też kogoś kochałam.
- Głupku wstawaj i ciesz się światem - usłyszałam znajomy głos nad uchem. Z uśmiechem zerwałam się na równe nogi i zaczęłam tulić mojego najlepszego przyjaciela.
- Nigdy więcej nie wyjeżdżaj na tak długo! - krzyknęłam. Była dopiero 7 rano, więc miałam mnóstwo czasu, by opowiedzieć Ianowi o wszystkich niesamowitościach minionych 2 dni. On wprost nie mógł uwierzyć, że podczas jego wyjazdu aż tyle się wydarzyło. Potem śmialiśmy się tak jak zawsze, ze zwykłych, nic nie znaczących głupot, które były tak bliskie mojemu sercu, kiedy tylko Ian był niedaleko. Zawsze potrafiliśmy dogadać się bez słów, bez żądnych niedomówień. Po prostu zostaliśmy stworzeni by zostać przyjaciółmi i tak też się stało. Nie wierzyłam w przeznaczenie, ale tu nie było innego wyjścia. Około 9 miał po mnie ktoś przyjechać, więc o 8.15 zaczęłam się szykować. Wzięłam długi prysznic, umyłam i wysuszyłam włosy i inne takie duperele. Potem ubrałam się w TO, koszula była oczywiście rozpięta, z podwiniętymi rękawami i odrobiną za duża, ale to nie przeszkadzało. Na to zarzuciłam moją kochaną skórzaną kurtkę i szary komin. Punktualnie o 9 stałam pod kamienicą. Tym razem nie przyjechał po mnie Zayn tylko Harry. Ostatnio zaczęłam się zagłębiać w życie One Direction i dowiedziałam się o jego rzekomym związku z Taylor Swift. Nie sądziłam, żeby był to temat tabu, więc zaczęłam z nim spokojną rozmowę, by móc taktownie wtrącić to w którymś momencie.
- Wiesz co, nurtuje mnie taka jedna sprawa... Spotykasz się z Taylor czy nie? Bo moja znajoma was uwielbia i nie wie czy to prawda - zaśmiałam się. Ally rzeczywiście nie miała nic przeciwko nim, ale lubieniem bym tego nie nazwała.
- To jest bardziej skomplikowane niż może się na początku wydawać. Taylor jest urocza i miła, na początku mieliśmy tylko udawać parę, ona się nie zaangażowała, ale ja zacząłem coś do niej czuć. Wiem, że ona nie darzy mnie niczym poza przyjaźnią i trochę mnie to boli. Tak to jest kiedy jest się sławnym. Mnóstwo intryg, kłamstw i pomówień. Nienawidzę tego, ale spełniam marzenia i mimo tego sądzę, że cały ten trud jest wart One Direction. Tego akurat możesz nie mówić koleżance - zaśmiał się.
- Musi wam być trudno. Nie chciałeś kiedyś sprzeciwić się temu wszystkiemu i powiedzieć prawdę? Przestać udawać dla ludzi, którzy traktują cię jak największy cud świata?
- Rozumiem, że możesz teraz sądzić, że jestem ohydnym kłamcom, ale ja nie mam innego wyjścia. Nienawidzę się za to, że okłamuję fanów, ale w końcu chcę dalej spełniać marzenia. Wyrzuty sumienia czasami mnie łapią i wtedy mam wątpliwości, ale zaraz po tym wchodzę na scenę. Setki ludzi krzyczących moje imię wystarczy, aby wszystko odzyskało sens.
- A co z resztą chłopaków i ich związkami??
- Liam kocha Danielle ponad wszystko inne na świecie i zrobiłby dla niej wszystko. Tak samo jest z Zaynem i Perrie. Lou i Eleanor byli przyjaciółmi dopóki nie zrobili z nich pary. Oni się nie kochają. Wiem, że Louis nie potrafiłby jej pokochać. Mimo, że się starał.
- Współczuję wam. Nie wyobrażam sobie, jak musi być wam strasznie ciężko.
- Nie rozmawiajmy już o tych smutasach tylko chodźmy do studia. Teledysk ma być tajemnicą, więc za żadne skarby świata nie mów nikomu co działo się w środku - powiedział tajemniczo i wprowadził mnie do budynku. Działy się tam rzeczy niezwykłe, a zarazem przerażające. Po całym dniu spędzonym na robieniu tego co kocham wracałam do domu z 5 chłopaków na głowie. Byłam pewna, że Ian nie będzie wniebowzięty, bo nienawidził, jak przyprowadzałam jednego chłopaka, a co dopiero pięciu! Ale jakoś będzie musiał sobie z tym poradzić, bo zaczęłam uwielbiał tych wariatów!! Byli najlepsi na świecie i miałam nadzieję, że spędzę z nimi wspaniały czas. Oczywiście nie myliłam się :))
Hej!!
Długo mnie nie było, ale nie dlatego, że nie chciałam, nie mogłam. Miałam tyle spraw na głowie, że nie miałam kiedy opublikować :)) I do tego tylko moja kochana Anne komentuje, chociaż jest Was więcej!! Jeżeli pod tym rozdziałem będą co najmniej 2 komentarze to będę wniebowzięta!! A jak będą 3 to normalnie strzelę Wam Imagina :D Co Wy na to kochani??
voldek ^^
- Głupku wstawaj i ciesz się światem - usłyszałam znajomy głos nad uchem. Z uśmiechem zerwałam się na równe nogi i zaczęłam tulić mojego najlepszego przyjaciela.
- Nigdy więcej nie wyjeżdżaj na tak długo! - krzyknęłam. Była dopiero 7 rano, więc miałam mnóstwo czasu, by opowiedzieć Ianowi o wszystkich niesamowitościach minionych 2 dni. On wprost nie mógł uwierzyć, że podczas jego wyjazdu aż tyle się wydarzyło. Potem śmialiśmy się tak jak zawsze, ze zwykłych, nic nie znaczących głupot, które były tak bliskie mojemu sercu, kiedy tylko Ian był niedaleko. Zawsze potrafiliśmy dogadać się bez słów, bez żądnych niedomówień. Po prostu zostaliśmy stworzeni by zostać przyjaciółmi i tak też się stało. Nie wierzyłam w przeznaczenie, ale tu nie było innego wyjścia. Około 9 miał po mnie ktoś przyjechać, więc o 8.15 zaczęłam się szykować. Wzięłam długi prysznic, umyłam i wysuszyłam włosy i inne takie duperele. Potem ubrałam się w TO, koszula była oczywiście rozpięta, z podwiniętymi rękawami i odrobiną za duża, ale to nie przeszkadzało. Na to zarzuciłam moją kochaną skórzaną kurtkę i szary komin. Punktualnie o 9 stałam pod kamienicą. Tym razem nie przyjechał po mnie Zayn tylko Harry. Ostatnio zaczęłam się zagłębiać w życie One Direction i dowiedziałam się o jego rzekomym związku z Taylor Swift. Nie sądziłam, żeby był to temat tabu, więc zaczęłam z nim spokojną rozmowę, by móc taktownie wtrącić to w którymś momencie.
- Wiesz co, nurtuje mnie taka jedna sprawa... Spotykasz się z Taylor czy nie? Bo moja znajoma was uwielbia i nie wie czy to prawda - zaśmiałam się. Ally rzeczywiście nie miała nic przeciwko nim, ale lubieniem bym tego nie nazwała.
- To jest bardziej skomplikowane niż może się na początku wydawać. Taylor jest urocza i miła, na początku mieliśmy tylko udawać parę, ona się nie zaangażowała, ale ja zacząłem coś do niej czuć. Wiem, że ona nie darzy mnie niczym poza przyjaźnią i trochę mnie to boli. Tak to jest kiedy jest się sławnym. Mnóstwo intryg, kłamstw i pomówień. Nienawidzę tego, ale spełniam marzenia i mimo tego sądzę, że cały ten trud jest wart One Direction. Tego akurat możesz nie mówić koleżance - zaśmiał się.
- Musi wam być trudno. Nie chciałeś kiedyś sprzeciwić się temu wszystkiemu i powiedzieć prawdę? Przestać udawać dla ludzi, którzy traktują cię jak największy cud świata?
- Rozumiem, że możesz teraz sądzić, że jestem ohydnym kłamcom, ale ja nie mam innego wyjścia. Nienawidzę się za to, że okłamuję fanów, ale w końcu chcę dalej spełniać marzenia. Wyrzuty sumienia czasami mnie łapią i wtedy mam wątpliwości, ale zaraz po tym wchodzę na scenę. Setki ludzi krzyczących moje imię wystarczy, aby wszystko odzyskało sens.
- A co z resztą chłopaków i ich związkami??
- Liam kocha Danielle ponad wszystko inne na świecie i zrobiłby dla niej wszystko. Tak samo jest z Zaynem i Perrie. Lou i Eleanor byli przyjaciółmi dopóki nie zrobili z nich pary. Oni się nie kochają. Wiem, że Louis nie potrafiłby jej pokochać. Mimo, że się starał.
- Współczuję wam. Nie wyobrażam sobie, jak musi być wam strasznie ciężko.
- Nie rozmawiajmy już o tych smutasach tylko chodźmy do studia. Teledysk ma być tajemnicą, więc za żadne skarby świata nie mów nikomu co działo się w środku - powiedział tajemniczo i wprowadził mnie do budynku. Działy się tam rzeczy niezwykłe, a zarazem przerażające. Po całym dniu spędzonym na robieniu tego co kocham wracałam do domu z 5 chłopaków na głowie. Byłam pewna, że Ian nie będzie wniebowzięty, bo nienawidził, jak przyprowadzałam jednego chłopaka, a co dopiero pięciu! Ale jakoś będzie musiał sobie z tym poradzić, bo zaczęłam uwielbiał tych wariatów!! Byli najlepsi na świecie i miałam nadzieję, że spędzę z nimi wspaniały czas. Oczywiście nie myliłam się :))
Hej!!
Długo mnie nie było, ale nie dlatego, że nie chciałam, nie mogłam. Miałam tyle spraw na głowie, że nie miałam kiedy opublikować :)) I do tego tylko moja kochana Anne komentuje, chociaż jest Was więcej!! Jeżeli pod tym rozdziałem będą co najmniej 2 komentarze to będę wniebowzięta!! A jak będą 3 to normalnie strzelę Wam Imagina :D Co Wy na to kochani??
voldek ^^
niedziela, 9 grudnia 2012
Masz to wszystko i jeszcze więcej...
Droga nie okazała się być tak straszna jak sądziłam. Po suchym ,,Cześć", które rzuciłam Zaynowi nie mówiliśmy już nic. Jechaliśmy około 20 minut. Stanęliśmy pod budynkiem wytwórni, wysiadłam żegnając się równie sucho jak się przywitałam i dalej musiałam radzić sobie sama. Poszło mi świetnie! Dostałam robotę i wynagrodzenie za sesję z dnia poprzedniego. 350 funtów piechotą nie chodzi nie?? Byłam tak szczęśliwa, że już nawet nie przeszkadzał mi powrót z Zaynem!
- Przepraszam za wczoraj, nie powinnam - powiedziałam.
- Nie ma sprawy, rozumiem. Chyba nie masz nic przeciwko, jeżeli o tym zapomnę? Perrie chyba by mnie zabiła, gdyby się dowiedziała... - powiedział zmieszany.
- Możesz mieć pewność, że ja nic nie powiem. Zależy Ci na niej??
- Bardzo. Jest najwspanialszą dziewczyną jaką poznałem, oczywiście bez obrazy. Kocham ją ponad wszystko na tym świecie - wyznał.
- To ona też musi Cię kochać, skoro darzysz ja tym uczuciem. Z tego co mówisz, wynika, że jesteś bardzo szczęśliwy.
- Jestem. Nie da się inaczej, kiedy wszystko tak pięknie się układa prawda??
- Chyba masz rację - zaśmiałam się - Tyle, że u mnie nie wszystko się układa... Kiedy coś mi się udaje, coś innego się wali i to tak strasznie mnie boli.
- Co może się walić? Masz wspaniałą pracę. przyjaciół, zerwałaś z bolesną przyszłością. Co może być nie tak?
- Śmieszne, że o to pytasz. Ty jesteś sławny i masz to wszystko i jeszcze więcej. Masz kochającą rodzinę. Ludzi, którzy są gotowi wejść za tobą w ogień. A ja nie mam rodziny. Razem z Ianem wychowaliśmy się w domu dziecka. On był tam, ponieważ jego rodzice zmarli. Ze mną było inaczej. Nie chcieli mnie. Byłam tylko pomyłką, wpadką, która zniszczyła mojej matce życie. Wypominałam mi to cały czas, który żyłam w jej domu. Upiła się na pewnej imprezie i przespała z barmanem. Tata był wtedy w delegacji. Powiedziała, że to jego dziecko, a on jej wierzył dopóki się nie urodziłam. Miałam brązowe oczy. Taty były zielone, a mamy szare. Włosy też mam po biologicznym ojcu. Kiedy tata zostawił mamę ona się załamała, a on wziął mnie do siebie. Wychował mnie. Ale zmarł, kiedy miałam 5 lat i trafiłam do niej. Piła, ćpała i mnie nienawidziła, bo odebrałam jej szansę na szczęście. Biła mnie. Od tamtej pory nie przepadam za towarzystwem kobiet. Kiedy miałam 8 lat wpakowała mnie po pijaku do samochodu i ruszyła. Ona zginęła na miejscu, a ja jakoś wyszłam z tego cało. Trafiłam do domu dziecka gdzie poznałam Ian'a i obiecaliśmy sobie wieczną przyjaźń. Obiecaliśmy sobie, że będziemy lepsi. Teraz trudno mi uwierzyć, że po 10 latach wciąż pamiętam każdy szczegół tego piekła, a nie pamiętam oczu taty. Wiem tylko, że były zielone. To takie straszne, że nie mogę przywołać żadnego żywego wspomnienia jego uśmiechu. Nie mam żadnego zdjęcia. Matka spaliła wszystkie, które miałam. Nienawidzę jej za to, że zdradziła ojca.
- Nie wiedziałem, przepraszam, teraz rozumiem - powiedział głosem ociekającym współczuciem. Nie lubiłam tego. Zawsze czułam się wtedy słaba, a tata nauczył mnie tego, że mam być silna, niezależnie od tego jak jest ciężko.
- Nie współczuj mi. Przeżyłam tyle, że naprawdę nie potrzebuję współczucia - powiedziałam.
- Jak chcesz. Zaraz będziemy - powiedział.
- To co? Wpadniesz dzisiaj na kawę? Mam klucze - uśmiechnęłam się, na co on głośno się zaśmiał.
- Bardzo chętnie - odparł i zaparkował. Spędziliśmy w swoim towarzystwie bardzo miły wieczór. Jutro miałam jechać z chłopakami do studia, żeby obserwować kręcenie teledysku do jednej z piosenek na nowej płycie i za pomocą zdjęć dokumentować dzień z życia na planie. Cieszyłam się, bo znaczyło to, że spędzę z nimi cały dzień, a naprawdę ich polubiłam.
Hej!!
I jak się podoba? Niewiele się działo, ale za to coś się wyjaśniło :D Mam nadzieję, że przypadł do gustu :))
voldzio <3
- Przepraszam za wczoraj, nie powinnam - powiedziałam.
- Nie ma sprawy, rozumiem. Chyba nie masz nic przeciwko, jeżeli o tym zapomnę? Perrie chyba by mnie zabiła, gdyby się dowiedziała... - powiedział zmieszany.
- Możesz mieć pewność, że ja nic nie powiem. Zależy Ci na niej??
- Bardzo. Jest najwspanialszą dziewczyną jaką poznałem, oczywiście bez obrazy. Kocham ją ponad wszystko na tym świecie - wyznał.
- To ona też musi Cię kochać, skoro darzysz ja tym uczuciem. Z tego co mówisz, wynika, że jesteś bardzo szczęśliwy.
- Jestem. Nie da się inaczej, kiedy wszystko tak pięknie się układa prawda??
- Chyba masz rację - zaśmiałam się - Tyle, że u mnie nie wszystko się układa... Kiedy coś mi się udaje, coś innego się wali i to tak strasznie mnie boli.
- Co może się walić? Masz wspaniałą pracę. przyjaciół, zerwałaś z bolesną przyszłością. Co może być nie tak?
- Śmieszne, że o to pytasz. Ty jesteś sławny i masz to wszystko i jeszcze więcej. Masz kochającą rodzinę. Ludzi, którzy są gotowi wejść za tobą w ogień. A ja nie mam rodziny. Razem z Ianem wychowaliśmy się w domu dziecka. On był tam, ponieważ jego rodzice zmarli. Ze mną było inaczej. Nie chcieli mnie. Byłam tylko pomyłką, wpadką, która zniszczyła mojej matce życie. Wypominałam mi to cały czas, który żyłam w jej domu. Upiła się na pewnej imprezie i przespała z barmanem. Tata był wtedy w delegacji. Powiedziała, że to jego dziecko, a on jej wierzył dopóki się nie urodziłam. Miałam brązowe oczy. Taty były zielone, a mamy szare. Włosy też mam po biologicznym ojcu. Kiedy tata zostawił mamę ona się załamała, a on wziął mnie do siebie. Wychował mnie. Ale zmarł, kiedy miałam 5 lat i trafiłam do niej. Piła, ćpała i mnie nienawidziła, bo odebrałam jej szansę na szczęście. Biła mnie. Od tamtej pory nie przepadam za towarzystwem kobiet. Kiedy miałam 8 lat wpakowała mnie po pijaku do samochodu i ruszyła. Ona zginęła na miejscu, a ja jakoś wyszłam z tego cało. Trafiłam do domu dziecka gdzie poznałam Ian'a i obiecaliśmy sobie wieczną przyjaźń. Obiecaliśmy sobie, że będziemy lepsi. Teraz trudno mi uwierzyć, że po 10 latach wciąż pamiętam każdy szczegół tego piekła, a nie pamiętam oczu taty. Wiem tylko, że były zielone. To takie straszne, że nie mogę przywołać żadnego żywego wspomnienia jego uśmiechu. Nie mam żadnego zdjęcia. Matka spaliła wszystkie, które miałam. Nienawidzę jej za to, że zdradziła ojca.
- Nie wiedziałem, przepraszam, teraz rozumiem - powiedział głosem ociekającym współczuciem. Nie lubiłam tego. Zawsze czułam się wtedy słaba, a tata nauczył mnie tego, że mam być silna, niezależnie od tego jak jest ciężko.
- Nie współczuj mi. Przeżyłam tyle, że naprawdę nie potrzebuję współczucia - powiedziałam.
- Jak chcesz. Zaraz będziemy - powiedział.
- To co? Wpadniesz dzisiaj na kawę? Mam klucze - uśmiechnęłam się, na co on głośno się zaśmiał.
- Bardzo chętnie - odparł i zaparkował. Spędziliśmy w swoim towarzystwie bardzo miły wieczór. Jutro miałam jechać z chłopakami do studia, żeby obserwować kręcenie teledysku do jednej z piosenek na nowej płycie i za pomocą zdjęć dokumentować dzień z życia na planie. Cieszyłam się, bo znaczyło to, że spędzę z nimi cały dzień, a naprawdę ich polubiłam.
Hej!!
I jak się podoba? Niewiele się działo, ale za to coś się wyjaśniło :D Mam nadzieję, że przypadł do gustu :))
voldzio <3
sobota, 8 grudnia 2012
Rozsądek pokonał porządanie.
Zayn miał odwieść mnie prosto do domu i tak też zrobił. Zaprosiłam go na kawę, ale niestety nie mogłam dostać się do mieszkania. Rano Ian zamykał drzwi, a ja nie wzięłam kluczy całkowicie zapominając o tym, że on wyjeżdża na 2 dni do ciotki. Nie miałam więc gdzie spać, gdzie się umyć i co najgorsze nie miałam pojęcia jak sobie z tym poradzić.
- Niestety nie mogę dzisiaj Cię przyjąć, bo zapomniałam kluczy,a mojego współlokatora nie ma.
- A masz wsuwki? - spytał z szatańskim uśmiechem, na co ja wyjęłam z torby 3 spinki. Wziął jedną i zaczął majstrować coś przy zamku. Stałam tak i przypatrywałam się temu co robi mając poczucie, że już wcale nie chce mi się płakać. Że nie czuję już smutku, że to, co jedzie się teraz u Toma już mnie nie obchodzi. Ale najlepsze było to, że serce przestało mnie boleć. Zaczęłam się śmiać, krzyczeć i tarzać się po podłodze. Byłam wolna! Po 2 miesiącach bólu byłam wolna! Nie wiem czemu, ale podbiegłam do Zayna i go pocałowałam. To był taki dziwny impuls, który kazał mi to zrobić. On na początku był oszołomiony, ale potem zaczął oddawać mój pocałunek. Wplótł palce w moje włosy i przejął inicjatywę. Był cudowny. Jego wargi czule, ale delikatnie muskały moja wargi. Czułam się jakbym trafiła do nieba. Nic w tej chwili nie było w stanie oderwać nas od siebie. Jakaś część mnie mówiła, że nie powinniśmy. Był to prawdopodobnie mózg, ale nie mogłam dokładnie tego odróżnić. Moje serce natomiast chciała tego niemal tak samo mocno jak moja dusza, udręczona wcześniejszym bólem. Zayn otworzył drzwi i nie odrywając się ode mnie wszedł do środka. Ale wtedy rozsądek pokonał pożądanie. Nie mogłam i dobrze o tym wiedziałam, później miałam tego żałować, ale teraz wypchnęłam go za drzwi z krótkim ,,Dzięki, że mi otworzyłeś". Potem z mieszanymi uczuciami i poczuciem winy rzuciłam się na kanapę.To w końcu ja go pocałowałam, a nie on mnie, więc powinnam wiedzieć, na co się porywam. A ja pozwoliłam sobie na to, żeby go pocałować... Wspominając słodki smak jego miękkich warg prawie straciłam panowanie nad sobą. Chciałam wybiec za nim i znowu go pocałować. Ale po raz kolejny tego dnia powstrzymałam się przed czymś co chciałam zrobić. Zastanowiłam się nad tym, czy ja przypadkiem ostatnio nie myślę za dużo, ale podjęłam decyzję,że po tych latach, podczas których kierowałam się wyłącznie sercem przyszedł czas, żeby posłuchać rozumu. Ale dlaczego to było dla mnie takie trudne? Chyba zaczynałam czuć coś do Zayna, a na to nie mogłam pozwolić. Musiałam zwiększyć dystans, zacząć być oschła. To zawsze działało najlepiej. Mimo stosunkowo wczesnej godziny ja położyłam się do łóżka i oszołomiona tym, jak strasznie długi był mijający dzień po prostu zasnęłam. Ale mój sen nie był spokojny. Całą noc prześladował mnie smak miękkich warg Zayna. Obudziłam się dosyć wcześnie, koło 9 byłam już na nogach. Usiadłam do komputera i zaczęłam czytać o 1D. Jak się później okazało chłopak, którego wczoraj pocałowałam ma dziewczynę. Kiedy się o tym dowiedziałam poczucie winy zaczęło zżerać mnie od środka. Sama doznałam co to znaczy zdrada, więc nie było mi dobrze z myślą, że ich związek może się rozpaść i to z mojej winy. Około 10 znalazłam wizytówkę Paula i wykonałam telefon. Mężczyzna bardzo cieszył się, że w końcu zadzwoniłam i zaprosił mnie na spotkanie. Miałam wziąć dokumenty i wtedy prawdopodobnie miałabym podpisać kontrakt z szefem wytwórni chłopaków i zostać ich fotografem. Miało to znaczyć, że teraz bez przerwy będę widywać się z Zaynem... Ale cóż, tak już jest, dam radę. Z Paulem byłam umówiona na 16, więc miałam jeszcze mnóstwo czasu. Ubrałam się w TO i ruszyłam, żeby wydać moją ostatnią wypłatę z kawiarni. Uznałam, że na takie spotkanie muszę być ubrana, jak najbardziej elegancko, więc kupiłam mnóstwo ubrań. Jak wiadomo zakupy potrafią poprawić humor każdej dziewczynie, więc wracałam do domu wyluzowana i szczęśliwa. Paul mówił, że o 16 ktoś po mnie przyjedzie, więc od momentu powrotu miałam jeszcze sporo czasu na wyszykowanie się. Tym razem porzuciłam luźny styl, który uwielbiałam i ubrałam się w TO. Zakręciłam włosy i o 16 stałam na dworze czekając na transport. Oczywiście moje szczęście po raz kolejny się uśmiechnęło i osobą, która po mnie przyjechała okazał się być nie kto inny jak Zayn Malik.
Hej!!
Nowy rozdział, trochę namieszałam i mam nadzieję, że się podoba. Jak myślicie, co będzie dalej? Jak Micky poradzi sobie z Zaynem i rozmową kwalifikacyjną?? Pierwszy post skasowała moja kochana siostra, podobno niechcący ale ja tam nie wiem -,-
voldek ^^
- Niestety nie mogę dzisiaj Cię przyjąć, bo zapomniałam kluczy,a mojego współlokatora nie ma.
- A masz wsuwki? - spytał z szatańskim uśmiechem, na co ja wyjęłam z torby 3 spinki. Wziął jedną i zaczął majstrować coś przy zamku. Stałam tak i przypatrywałam się temu co robi mając poczucie, że już wcale nie chce mi się płakać. Że nie czuję już smutku, że to, co jedzie się teraz u Toma już mnie nie obchodzi. Ale najlepsze było to, że serce przestało mnie boleć. Zaczęłam się śmiać, krzyczeć i tarzać się po podłodze. Byłam wolna! Po 2 miesiącach bólu byłam wolna! Nie wiem czemu, ale podbiegłam do Zayna i go pocałowałam. To był taki dziwny impuls, który kazał mi to zrobić. On na początku był oszołomiony, ale potem zaczął oddawać mój pocałunek. Wplótł palce w moje włosy i przejął inicjatywę. Był cudowny. Jego wargi czule, ale delikatnie muskały moja wargi. Czułam się jakbym trafiła do nieba. Nic w tej chwili nie było w stanie oderwać nas od siebie. Jakaś część mnie mówiła, że nie powinniśmy. Był to prawdopodobnie mózg, ale nie mogłam dokładnie tego odróżnić. Moje serce natomiast chciała tego niemal tak samo mocno jak moja dusza, udręczona wcześniejszym bólem. Zayn otworzył drzwi i nie odrywając się ode mnie wszedł do środka. Ale wtedy rozsądek pokonał pożądanie. Nie mogłam i dobrze o tym wiedziałam, później miałam tego żałować, ale teraz wypchnęłam go za drzwi z krótkim ,,Dzięki, że mi otworzyłeś". Potem z mieszanymi uczuciami i poczuciem winy rzuciłam się na kanapę.To w końcu ja go pocałowałam, a nie on mnie, więc powinnam wiedzieć, na co się porywam. A ja pozwoliłam sobie na to, żeby go pocałować... Wspominając słodki smak jego miękkich warg prawie straciłam panowanie nad sobą. Chciałam wybiec za nim i znowu go pocałować. Ale po raz kolejny tego dnia powstrzymałam się przed czymś co chciałam zrobić. Zastanowiłam się nad tym, czy ja przypadkiem ostatnio nie myślę za dużo, ale podjęłam decyzję,że po tych latach, podczas których kierowałam się wyłącznie sercem przyszedł czas, żeby posłuchać rozumu. Ale dlaczego to było dla mnie takie trudne? Chyba zaczynałam czuć coś do Zayna, a na to nie mogłam pozwolić. Musiałam zwiększyć dystans, zacząć być oschła. To zawsze działało najlepiej. Mimo stosunkowo wczesnej godziny ja położyłam się do łóżka i oszołomiona tym, jak strasznie długi był mijający dzień po prostu zasnęłam. Ale mój sen nie był spokojny. Całą noc prześladował mnie smak miękkich warg Zayna. Obudziłam się dosyć wcześnie, koło 9 byłam już na nogach. Usiadłam do komputera i zaczęłam czytać o 1D. Jak się później okazało chłopak, którego wczoraj pocałowałam ma dziewczynę. Kiedy się o tym dowiedziałam poczucie winy zaczęło zżerać mnie od środka. Sama doznałam co to znaczy zdrada, więc nie było mi dobrze z myślą, że ich związek może się rozpaść i to z mojej winy. Około 10 znalazłam wizytówkę Paula i wykonałam telefon. Mężczyzna bardzo cieszył się, że w końcu zadzwoniłam i zaprosił mnie na spotkanie. Miałam wziąć dokumenty i wtedy prawdopodobnie miałabym podpisać kontrakt z szefem wytwórni chłopaków i zostać ich fotografem. Miało to znaczyć, że teraz bez przerwy będę widywać się z Zaynem... Ale cóż, tak już jest, dam radę. Z Paulem byłam umówiona na 16, więc miałam jeszcze mnóstwo czasu. Ubrałam się w TO i ruszyłam, żeby wydać moją ostatnią wypłatę z kawiarni. Uznałam, że na takie spotkanie muszę być ubrana, jak najbardziej elegancko, więc kupiłam mnóstwo ubrań. Jak wiadomo zakupy potrafią poprawić humor każdej dziewczynie, więc wracałam do domu wyluzowana i szczęśliwa. Paul mówił, że o 16 ktoś po mnie przyjedzie, więc od momentu powrotu miałam jeszcze sporo czasu na wyszykowanie się. Tym razem porzuciłam luźny styl, który uwielbiałam i ubrałam się w TO. Zakręciłam włosy i o 16 stałam na dworze czekając na transport. Oczywiście moje szczęście po raz kolejny się uśmiechnęło i osobą, która po mnie przyjechała okazał się być nie kto inny jak Zayn Malik.
Hej!!
Nowy rozdział, trochę namieszałam i mam nadzieję, że się podoba. Jak myślicie, co będzie dalej? Jak Micky poradzi sobie z Zaynem i rozmową kwalifikacyjną?? Pierwszy post skasowała moja kochana siostra, podobno niechcący ale ja tam nie wiem -,-
voldek ^^
czwartek, 6 grudnia 2012
Pieprzone czekoladowe latte!
To był najwspanialszy dzień w moim życiu i mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że na czas sesji zapomniałam o Tom'ie. Przez 3 godziny robiłam właściwie tylko to, co kocham najbardziej na świecie, a wyniki były bardzo zadowalające. Nie znałam wcześniej tego całego One Direction, ale chłopaki okazali się być naprawdę bardzo mili i uroczy. Cieszyli się, że to ja z nimi pracuję, a nie Lorenco. Z tego co mówili podczas krótkich przerw, które urządzaliśmy co jakiś czas, on był naprawdę straszny. Paul był zachwycony wynikami mojej pracy i powiedział, że te zdjęcia są o niebo lepsze od tych, które kiedykolwiek mieli. A kiedy cały sprzęt był pozbierany, a oni musieli już jechać dał mi swoją wizytówkę i zaproponował dalszą współpracę!! Myślałam, że oszaleję ze szczęścia! Ale potem całe moje szczęście prysnęło niczym bańka mydlana. Około 13 udało mi się dodzwonić do szefa, jak się okazało Ally miała wypadek i jest z nią w szpitalu, więc muszę zostać w lokalu do 21. Ponad to jutro muszę wziąć jej zmianę. Obsługiwałam ludzi i jakoś udawało mi się z tym wszystkim wyrabiać. Potem nastąpiło coś okropnego. Słysząc dzwoneczek oznajmiający wejście kolejnego klienta odruchowo spojrzałam w kierunku drzwi. A ten, kto tam stał wcale nie przyprawił mnie o uśmiech. Tom i dziewczyna, z którą mnie zdradził obejmowali się i gadali. Chłopak właściwie nie zwrócił na mnie uwagi. Podszedł do lady, a ja postanowiłam zachować się profesjonalnie.
- Witam, w czym mogę służyć? - spytałam starając się nie patrzeć w jego niebieskie tęczówki.
- Dla mnie czekoladowe latte, a dla ciebie kochanie? - spytał.
- Ja to co ty skarbie - zachichotała sztucznie.
- To będzie razem 7 funtów - powiedziałam i przyjęłam od niego kwotę - zaraz przyniosę państwu zamówienie - dodałam odwracając się czym prędzej żeby zrobić im kawę. W moich zmęczonych płakaniem oczach na nowo pojawiły się słone kropelki. Pozwoliłam im swobodnie kapać po czubku mojego zaczerwienionego już nosa. Kilka minut później szłam do stolika mojego byłego z dwoma kubkami na tacy.
- Widzisz kochanie, jak jeszcze z nią byłem to też tutaj pracowała, niektórzy się rozwijają, a ona stoi w miejscu - powiedział do tej swojej blondyny na tyle głośno, żebym mogła to usłyszeć. Byłam z natury wybuchową osobą, ale w tej chwili starałam się udawać, że tego nie usłyszałam. Postawiłam przed nimi kubki i powiedziałam zwykłą formułkę :
- Mam nadzieję, że będzie państwu smakować, w razie jakiś zastrzeżeń proszę mnie zawołać. Smacznego - i chciałam w spokoju oddalić się, żeby móc ukradkiem otrzeć łzy, ale zatrzymał mnie wysoki głos dziewczyny.
- Z tego co mi się wydaje, to zamawiałam czekoladowe latte.
- Tak, dokładnie, czekoladowe latte, czy coś jest nie tak? - spytałam.
- Owszem. Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę niekompetentna paniusiu, że w czekoladowym latte powinno być coś więcej niż odrobina czekolady.
- Wcześniej nigdy nie było skarg na ilość czekolady, więc może pani przestanie się mnie czepiać i udawać kogoś lepszego niż to kim pani jest.
- Daj jej spokój! - krzyknął Tom i wstał.
- O przepraszam, że mam pretensje do dziwki, która wlazła ci do łóżka i czepia się tego pieprzonego czekoladowego latte!! - wrzasnęłam.
- Jeżeli taka idiotka, jak ty nie umie dosypać czekolady do latte to ma prawo się czepiać - odparł. Teraz już nie mogłam tego zignorować. Podeszłam do lady, gdzie stał pojemnik z czekoladą w proszku i wróciłam do ich stolika.
- Proszę bardzo ,oto czekolada - powiedziałam wysypując całą zawartość pudełka na głowę Toma - proponuję popić to kawą - dodałam wylewając na niego kawę, która zdążyła już ostygnąć - A teraz możecie już opuścić ten lokal, to będzie w dobrym guście - oznajmiłam wracając za ladę, gdzie usiadłam na niskim krzesełku i zaczęłam wylewać kolejne gorzkie łzy. Nienawidziłam go całym moim sercem. Powoli wszyscy ludzie zaczęli opuszczać lokal. Byłam pewna, że po moim występie wielu naszych stałych bywalców nigdy tu nie wróci. Ale nie obchodziło mnie to. Ja też nie miałam zamiaru kiedykolwiek wracać do pracy kelnerki. Siedziałam tak i nie zwracałam uwagi na nic co działo się w otaczającym mnie świecie dopóki nie wyrwał mnie z wiru rozpaczy znajomy głos.
- Hej Micky, chciałem tylko... - usłyszałam i podniosłam głowę. Przez warstwę łez i rozmazanego tuszu zobaczyłam twarz Zayn'a - Co jest?? - spytał podchodząc do mnie. Zaczęłam na nowo płakać, a on tylko mocno mnie do siebie przytulił. Pachniał bardzo ładnie. Musiałam przyznać, że w jego silnych ramionach czułam się naprawdę bezpieczna. Powoli udało mi się uspokoić zszargane nerwy i opowiedziałam mu całą historię. On tylko kazał mi się nie przejmować tym idiotą i zaproponował, że odwiezie mnie do domu. Po chwili zastanowienie zgodziłam się na jego propozycję i zamknęłam lokal. Wsiedliśmy do jego samochodu i ruszyliśmy, a ja zaczęłam się rozluźniać w jego towarzystwie. Był naprawdę bardzo uroczy.
Hej!
I jak się podoba?? Wczoraj niestety mi się nie udało, ale za to jutro będzie dłuuugi :D Piszecie co o nim myślicie :D
voldek <3
- Witam, w czym mogę służyć? - spytałam starając się nie patrzeć w jego niebieskie tęczówki.
- Dla mnie czekoladowe latte, a dla ciebie kochanie? - spytał.
- Ja to co ty skarbie - zachichotała sztucznie.
- To będzie razem 7 funtów - powiedziałam i przyjęłam od niego kwotę - zaraz przyniosę państwu zamówienie - dodałam odwracając się czym prędzej żeby zrobić im kawę. W moich zmęczonych płakaniem oczach na nowo pojawiły się słone kropelki. Pozwoliłam im swobodnie kapać po czubku mojego zaczerwienionego już nosa. Kilka minut później szłam do stolika mojego byłego z dwoma kubkami na tacy.
- Widzisz kochanie, jak jeszcze z nią byłem to też tutaj pracowała, niektórzy się rozwijają, a ona stoi w miejscu - powiedział do tej swojej blondyny na tyle głośno, żebym mogła to usłyszeć. Byłam z natury wybuchową osobą, ale w tej chwili starałam się udawać, że tego nie usłyszałam. Postawiłam przed nimi kubki i powiedziałam zwykłą formułkę :
- Mam nadzieję, że będzie państwu smakować, w razie jakiś zastrzeżeń proszę mnie zawołać. Smacznego - i chciałam w spokoju oddalić się, żeby móc ukradkiem otrzeć łzy, ale zatrzymał mnie wysoki głos dziewczyny.
- Z tego co mi się wydaje, to zamawiałam czekoladowe latte.
- Tak, dokładnie, czekoladowe latte, czy coś jest nie tak? - spytałam.
- Owszem. Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę niekompetentna paniusiu, że w czekoladowym latte powinno być coś więcej niż odrobina czekolady.
- Wcześniej nigdy nie było skarg na ilość czekolady, więc może pani przestanie się mnie czepiać i udawać kogoś lepszego niż to kim pani jest.
- Daj jej spokój! - krzyknął Tom i wstał.
- O przepraszam, że mam pretensje do dziwki, która wlazła ci do łóżka i czepia się tego pieprzonego czekoladowego latte!! - wrzasnęłam.
- Jeżeli taka idiotka, jak ty nie umie dosypać czekolady do latte to ma prawo się czepiać - odparł. Teraz już nie mogłam tego zignorować. Podeszłam do lady, gdzie stał pojemnik z czekoladą w proszku i wróciłam do ich stolika.
- Proszę bardzo ,oto czekolada - powiedziałam wysypując całą zawartość pudełka na głowę Toma - proponuję popić to kawą - dodałam wylewając na niego kawę, która zdążyła już ostygnąć - A teraz możecie już opuścić ten lokal, to będzie w dobrym guście - oznajmiłam wracając za ladę, gdzie usiadłam na niskim krzesełku i zaczęłam wylewać kolejne gorzkie łzy. Nienawidziłam go całym moim sercem. Powoli wszyscy ludzie zaczęli opuszczać lokal. Byłam pewna, że po moim występie wielu naszych stałych bywalców nigdy tu nie wróci. Ale nie obchodziło mnie to. Ja też nie miałam zamiaru kiedykolwiek wracać do pracy kelnerki. Siedziałam tak i nie zwracałam uwagi na nic co działo się w otaczającym mnie świecie dopóki nie wyrwał mnie z wiru rozpaczy znajomy głos.
- Hej Micky, chciałem tylko... - usłyszałam i podniosłam głowę. Przez warstwę łez i rozmazanego tuszu zobaczyłam twarz Zayn'a - Co jest?? - spytał podchodząc do mnie. Zaczęłam na nowo płakać, a on tylko mocno mnie do siebie przytulił. Pachniał bardzo ładnie. Musiałam przyznać, że w jego silnych ramionach czułam się naprawdę bezpieczna. Powoli udało mi się uspokoić zszargane nerwy i opowiedziałam mu całą historię. On tylko kazał mi się nie przejmować tym idiotą i zaproponował, że odwiezie mnie do domu. Po chwili zastanowienie zgodziłam się na jego propozycję i zamknęłam lokal. Wsiedliśmy do jego samochodu i ruszyliśmy, a ja zaczęłam się rozluźniać w jego towarzystwie. Był naprawdę bardzo uroczy.
Hej!
I jak się podoba?? Wczoraj niestety mi się nie udało, ale za to jutro będzie dłuuugi :D Piszecie co o nim myślicie :D
voldek <3
wtorek, 4 grudnia 2012
Na mleko?!
Weszłam do kawiarni i pierwszą rzeczą, która rzuciła mi się w oczy była ilość ludzi będących w środku. Zwykle o tej porze było
tu najwyżej kilka osób, a teraz całe pomieszczenie tętniło rozmowami i
śmiechem różnych ludzi. Przebiłam się przez tłum i poszłam na zaplecze,
mając nadzieję, że spotkam tam moją koleżankę - Ally. Niestety nie było
ani jej ani nikogo innego. Postanowiłam zachowywać się na maksa
swobodnie. Przebrałam się w mój roboczy strój czyli kawowy sweterek i
czarny fartuszek, spięłam włosy w kucyk i stanęłam za ladą. Ogarnęłam
cały bałagan, który tam panował i akurat kiedy skończyłam podszedł do
mnie jakiś facet.
- Witam, czy jest możliwość zmienienia oświetlenia? - spytał mnie uprzejmie.
- Słucham? W jakim sensie zmienienia oświetlenia, czy coś jest nie tak? - spytałam.
- Robimy tutaj sesję zdjęciową zespołu One Direction i fotograf domaga się lepszego światła - wyjaśnił.
- Moim zdaniem światło tutaj jest idealne, nawet jeżeli nie ma się profesjonalnego sprzętu. Milion razy robiłam tutaj zdjęcia i wszystko było dobrze - powiedziałam.
- Paul! Kawa! - krzyknął jakiś dziwny facet w kapeluszu i szalu w kwiaty.
- A właśnie. Mógłbym prosić też odtłuszczone latte? - spytał.
- Oczywiście, już się robi - odparłam i zabrałam się za przygotowywanie kawy. Pomiędzy nastawianiem ekspresu, a szykowaniem talerzyka i innych takich zastanawiałam się dlaczego szef nie raczył powiedzieć mi o tym, co będzie się tu dzisiaj działo. Wzięłam kubek z kawą i zaniosłam go Paul'owi.
- Proszę bardzo. Odtłuszczone latte raz - uśmiechnęłam się i kiedy mężczyzna odebrał ode mnie kawę wróciłam za ladę. Ale nie dane mi było cieszyć się spokojem, bo po chwili usłyszałam straszny krzyk. Spojrzałam w kierunku jego źródła i okazało się, że to fotograf. Zaczął się dusić i puchnąć. Upuścił szklankę z kawą i upadł na podłogę. Wszyscy stanęli jak wryci i patrzyli na niego jak idioci. Ja natychmiast wyjęłam telefon i zadzwoniłam po kartkę. Potem podeszłam do mężczyzny.
- Uczulenie? - krzyknęłam a on zdołał pokiwać głową - Na ... na mleko?! - spytałam, a on znowu kiwnął głową. Sama też zawsze puchłam po mleku, więc wiedziałam jak temu zaradzić. Pobiegłam na zaplecze i znalazłam moją strzykawkę z lekarstwem. Zaaplikowałam to mężczyźnie, który powoli się uspokoił. 10 minut później był już w drodze do szpitala, a ja zmęczona z nadmiaru wydarzeń usiadłam na jednej z kanap.
- Co ja teraz zrobię? - usłyszałam głos Paula. Do jutra muszę wysłać im zdjęcia, a fotograf leży w szpitalu! Zabiją mnie!
- Hej, Paul. Gdybyś mi powiedział, jak ma to wyglądać, to mogłabym zrobić te zdjęcia - zaproponowałam.
- A znasz się na tym? - spytał.
- Trochę tak. Jeszcze nigdy nie pracowałam na tak profesjonalnym sprzęcie, ale myślę, że dam radę - uśmiechnęłam się z nadzieją.
- No to chyba nie mam wyboru. To ma być taka naturalna sesja. Chłopaki siedzą i piją kawę, gadają, śmieją się. Wiesz o co chodzi. Żeby pokazać, że oni są tacy sami jak inni. Będą tutaj za 10 minut, więc możesz obeznać się ze sprzętem. A tak w ogóle to jak się nazywasz? - spytał.
- Micky. Ale możesz mówić mi dziewczyna, której spełniają się właśnie wszystkie marzenia - uśmiechnęłam się szeroko i zabrałam się do oglądania najlepszego sprzętu jaki w życiu widziałam.
Hejoo!!
Mamy pierwszy rozdział, mam nadzieję, że się podoba. Nie wiem czy jutro dodam, bo mam strasznie zabiegany dzień, ale się postaram :D Piszcie czy wam się podoba, komentujcie... nie ważne, że to to samo!
voldek ^.^
- Witam, czy jest możliwość zmienienia oświetlenia? - spytał mnie uprzejmie.
- Słucham? W jakim sensie zmienienia oświetlenia, czy coś jest nie tak? - spytałam.
- Robimy tutaj sesję zdjęciową zespołu One Direction i fotograf domaga się lepszego światła - wyjaśnił.
- Moim zdaniem światło tutaj jest idealne, nawet jeżeli nie ma się profesjonalnego sprzętu. Milion razy robiłam tutaj zdjęcia i wszystko było dobrze - powiedziałam.
- Paul! Kawa! - krzyknął jakiś dziwny facet w kapeluszu i szalu w kwiaty.
- A właśnie. Mógłbym prosić też odtłuszczone latte? - spytał.
- Oczywiście, już się robi - odparłam i zabrałam się za przygotowywanie kawy. Pomiędzy nastawianiem ekspresu, a szykowaniem talerzyka i innych takich zastanawiałam się dlaczego szef nie raczył powiedzieć mi o tym, co będzie się tu dzisiaj działo. Wzięłam kubek z kawą i zaniosłam go Paul'owi.
- Proszę bardzo. Odtłuszczone latte raz - uśmiechnęłam się i kiedy mężczyzna odebrał ode mnie kawę wróciłam za ladę. Ale nie dane mi było cieszyć się spokojem, bo po chwili usłyszałam straszny krzyk. Spojrzałam w kierunku jego źródła i okazało się, że to fotograf. Zaczął się dusić i puchnąć. Upuścił szklankę z kawą i upadł na podłogę. Wszyscy stanęli jak wryci i patrzyli na niego jak idioci. Ja natychmiast wyjęłam telefon i zadzwoniłam po kartkę. Potem podeszłam do mężczyzny.
- Uczulenie? - krzyknęłam a on zdołał pokiwać głową - Na ... na mleko?! - spytałam, a on znowu kiwnął głową. Sama też zawsze puchłam po mleku, więc wiedziałam jak temu zaradzić. Pobiegłam na zaplecze i znalazłam moją strzykawkę z lekarstwem. Zaaplikowałam to mężczyźnie, który powoli się uspokoił. 10 minut później był już w drodze do szpitala, a ja zmęczona z nadmiaru wydarzeń usiadłam na jednej z kanap.
- Co ja teraz zrobię? - usłyszałam głos Paula. Do jutra muszę wysłać im zdjęcia, a fotograf leży w szpitalu! Zabiją mnie!
- Hej, Paul. Gdybyś mi powiedział, jak ma to wyglądać, to mogłabym zrobić te zdjęcia - zaproponowałam.
- A znasz się na tym? - spytał.
- Trochę tak. Jeszcze nigdy nie pracowałam na tak profesjonalnym sprzęcie, ale myślę, że dam radę - uśmiechnęłam się z nadzieją.
- No to chyba nie mam wyboru. To ma być taka naturalna sesja. Chłopaki siedzą i piją kawę, gadają, śmieją się. Wiesz o co chodzi. Żeby pokazać, że oni są tacy sami jak inni. Będą tutaj za 10 minut, więc możesz obeznać się ze sprzętem. A tak w ogóle to jak się nazywasz? - spytał.
- Micky. Ale możesz mówić mi dziewczyna, której spełniają się właśnie wszystkie marzenia - uśmiechnęłam się szeroko i zabrałam się do oglądania najlepszego sprzętu jaki w życiu widziałam.
Hejoo!!
Mamy pierwszy rozdział, mam nadzieję, że się podoba. Nie wiem czy jutro dodam, bo mam strasznie zabiegany dzień, ale się postaram :D Piszcie czy wam się podoba, komentujcie... nie ważne, że to to samo!
voldek ^.^
JAK JA MOGŁAM NIE ROZUMIEĆ?!
Czytałam pewnego bloga i dopiero kiedy zobaczyłam to czarno na białym zrozumiałam wszystko. Nie ma żadnego Mr X. To my zabijamy chłopców tym, że nie dajemy im prawdziwego życia, nie mają ani grama prywatności. ,,PTASZEK
ZESTRZELONY STRZAŁKĄ TO LIAM, ZAYN, HAZZ I LOU TO TE 3 PTASZKI BAWIĄCE
SIĘ PRZED ŚMIERCIĄ, NIALL TO TEN PŁACZĄCY PTASZEK A LIAM TO TEN O
ROZDARTYM SERCU. CZYLI ZAYN, HARRY, LOU I NIALL TO TE MARTWE PTAKI A
LIAM TO TEN O ZŁAMANYM SERCU" (via Forever Love One Direction). Liam mimo, że rozstali się z Dan nadal ją kocha i jest rozdarty między byciem z nią, a zapewnieniem jej bezpieczeństwa. Hazza, Lou i Zayn są młodzi i cieszą się z życia, chodzą na dyskoteki, więc ,,Bawią Się". Niall jest najmniej zamieszany w Larrego, Elouanor, Zerrie i Haylor, więc został dla niego ten ptaszek, który płacze. To jest przynajmniej moja interpretacja. Zastanówmy się nad tym co robimy, bo niszczymy naszym idolom życie. A oni przecież zasługują na to co najlepsze. Liam będzie się jakoś trzymał, bo ma Danielle, ale Harry, Lou i Zayn mogą tego nie wytrzymać. Jeżeli Larry naprawdę istnieje to nic m=nam do tego. Ważne, żeby 1D dalej było i było szczęśliwe prawda? Chyba o to w tym wszystkim chodzi... Jestem ciekawa, co wy o tym wszystkim sądzicie. Pisze mi w komentarzach, bo ja jestem naprawdę rozdarta. Nie wiem co mam myśleć o tych wszystkich domysłach, o Modest i tak dalej.
Voldek...
Voldek...
poniedziałek, 3 grudnia 2012
Prolog.
Patrzyłam w jego oczy i nie mogłam złapać oddechu. Były takie idealne. Każda iskierka, która radośnie w nich świeciła była dla mnie świętością. Każdy szczegół jego tęczówek sprawiał, że moje serce biło z niesamowitym przyśpieszeniem. Potem mój ukochany mrugnął na krótką chwilę zabierając mi swoje oczy. ,,Kocham Cię" - wyszeptał mi do ucha, delikatnie łaskocząc je swoim oddechem. Przez głowę przeszła mi myśl, że to wszystko nie może być prawdą, że to musi być sen. I wtedy właśnie się obudziłam. Po raz kolejny ze łzami spływającymi po rozpalonych policzkach. Ostatnio ciągle mi się to zdarzało. Od chwili, kiedy rozstałam się ze swoim chłopakiem nie mogłam pozbyć się tych snów. Mimo, że była dopiero 4 rano ja postanowiłam się nie lenić i po szybkiej porannej toalecie wyleciałam z moim kochanym aparatem na dwór, aby uwiecznić Londyński wschód słońca. Było jeszcze ciemno, więc miałam szansę, że uda mi się to zrobić. Pobiegłam do parku i usiadłam na ławce. Właśnie z tego miejsca można było obserwować najpiękniejsze wschody i zachody słońca. Po kilkunastu minutach czekania w napięciu słońce zaczęło wynurzać się z ponad wysokich buków. Uchwyciłam najpiękniejsze momenty i dumna wróciłam do domu. Sprzątnęłam tam i zrobiłam sobie śniadanie. Potem obudził się mój najlepszy przyjaciel i koło 9 razem wyszliśmy z mieszkania. Ja pracowałam w małej kawiarni, a on był kelnerem w restauracji. Nie zarabialiśmy dużo, ale wspólnymi siłami dawało radę przeżyć. Moja zmiana zaczynała się o 9.30 i trwała do 17. Podejrzewałam, że to będzie dzień jak co dzień, wypełniony smutkiem po zdradzie ukochanego, ale wtedy jeszcze nie wiedziałam co stanie się, kiedy tylko przekroczę próg kawiarni.
voldke ^^
Hej!
Po długich prośbach mojej przyjaciółki dodaję ten prolog jeszcze dzisiaj :) Mam nadzieję, że się spodoba, opinie proszę w komentarzach :Dvoldke ^^
Heroses.

Mirabele (Micky) Hudson
ur. 24.07.1993
Moim największym problemem jest to, że kocham zbyt mocno, a wybaczam zbyt łatwo.
Ian Jones
ur. 11.11.1990
Zawsze trzeba robić to, co się lubi, inaczej życie nie ma sensu.
Ally Knight
ur. 28.02.1994
To co, że go kocham skoro jestem mu obojętna? Lepiej zaszyć się w pościeli z kakaem... Tak to dobre rozwiązanie.
Tomas (Tom) Davis
ur. 23.04.1992
Moje szczęście jest dla mnie najważniejsze. Po trupach do celu, bylebym przeżył.
One Direction (1D)
Louis Tomlinson ur. 24.12.1991
Kiedy ma się kogoś do kochania cały świat jest piękniejszy.
Niall Horan ur. 13.09.1993
Miłość jest przereklamowana, ja tam wolę dobrą pizze... i może jakiś deser?
Harry Styles ur. 01.02.1994
To co, że jestem najmłodszy? I tak moje włosy są seksi, a uśmiech... sam się zakochałem!
Zayn Malik ur. 12.01.1993
Nie jedna już zatonęła w moich oczach, ale ja wciąż czekam na tę jedną jedyną.
Liam Payne ur. 29.08.1993
Kiedyś obiecywałem sobie, że nigdy nie zrobię sobie tatuażu... Ale to nie ja go robiłem, więc jest spoko nie?
Hej!
Witam panie i panów, ssaki i ryby i wszystkich, którzy tu są! Oto bohaterowie nowego opowiadania, mam nadzieję, że ich polubicie :) Chcę wiedzieć, czy ktokolwiek będzie czytał albo chociaż zaglądał tutaj raz na jakiś czas i komentował :) Czekajcie na prolog :D
voldek ^^
Subskrybuj:
Posty (Atom)